Wspólne podróże

USA

lot za ocean



.

Lot

W zasadzie to na Okęciu już zrezygnowałem z wyjazdu. Przy odprawie biletowej na prośbę o miejsce przy oknie, pani powiedziała że nie będzie, ba, mamy z Agnisią siedzieć w różnych częściach samolotu. Odwróciłem się na pięcie i ...



Uwielbiam latać, wycieczki mogłyby się ograniczać wyłącznie do latania, musi być jednak przy oknie, najlepiej u pilota na kolanach, no troche przesadziłem, ale siedzieć gdzieś tam i osobno !!! to jeszcze większa przesada. Zostałem jednak za rękaw ściągnięty, - może przy przesiadce w Amsterdamie, może że zmienią, prosić, może... -Wieziemy w prezencie duże lustro, to może by pani jakoś tak ostrożnie. -Tak, oczywiście. Na moich nagryzmolonych flamastrem "ostrożnie" pani nakleja wielką, elegancką, pomarańczową naklejkę i przywołuje pana z obsługi. Pan w bielutkiej koszuli pod krawatem ujął jak najdelikatniej ramę, wzbudził moje zaufanie co do swojego profesjonalizmu i skrył sie z nią za drzwiami. Za chwile drzwi te otworzył jego wychodzący kolega, mogłem więc jeszcze raz, przez szparę, rzucić okiem na moją delikatną przesyłkę, właśnie zamaszystym gestem została odesłana, na taśmę między inne walizy. Nie podzieliłem się mym spostrzeżeniem i mymi przewidywaniami z Agnisią, Ta zaś nie powiedziała że w Amsterdamie udało się jej wypatrzeć lustro pod wieloma warstwami waliz, w pędzącym po lotnisku wózku. To jesteśmy w Amsterdamie, przy wsiadaniu do następnego samolotu stoi jakaś obsługa, miejsce przy oknie jest najważniejsze, tłumaczymy, prosimy, nalegamy, gość jakoś niespecjalnie zainteresowany naszym problemem, staramy się nie dać mu wykręcić sianem, naciskamy. Gość okazał sie jednak tylko agentem bezpieczeństwa, próbował nas skłonić do przyznania się do przewozu narkotyków, niestety my nie mogliśmy mu dać narkotyków, a on nam załatwić miejsca przy oknie, pożegnaliśmy się. Mogła nam jednak pomóc pani z KLM-u. Humor mi wrócił. Wielki świat przedemną i wielki Boeing. Można też powiedzieć że podemną, niebywały krajobraz holenderski w który wdarła sie geometria i nim zawładneła, wszystko pod linie w równych szeregach, kwadratowe gospodarstwa z domkiem w rogu, wszystkie jednakowej wielkości. Lecimy, słysząc nasze rozmowy steward z uśmiechem mówi -też mówię po polsku! Rozmawiamy, nie jest to proste, bo mu nie wolno rozmawiać z jednym pasażerem, ilekroć przechodzi zamieniamy kilka zdań. Okazuje się że praca to niełatwa, pracuje tydzień bez przerwy, każdego dnia 2 razy przemierza Atlantyk. Rozumiem teraz po co w samolocie jest video, obsługa przygasza światła, puszcza film, i ma godzinę snu. Odsypia naprawdę potem gdy ma 3 tygodnie wolnego. Wychodzimy z samolotu z butlelką szampana, dzięki. :-)

Za duzo samochodow

.

NY City

W naszym samolocie okazuje się, leciał jakiś przestępca, dwóch policjantów wyprowadza go spiętgo kajdankami, na dzieńdobry więc jak w kinie. Jedziemy, wkoło setki, tysiące samochodów. -Musimy się dostać na drugą strone NY, z brzmienia głosu słyszę że to przedsięwzięcie karkołomne. Ciekawe, ale USA kraj który ma największe doświadczenie z indywidualnym transportem samochodowym, najwyraźniej sobie nie radzi. Teraz jesteśmy w mieście ale potem i na autostradach też korki, tysiące aut przed nami nie widać ich końca, upał i decyzja kierowcy że musi wyłączyć klimatyzację, bo cośtam, zawsze trzeba ruszać w drogę wcześniej bo będą korki. I co chwilę płacić za przejazd.



Niezla droga

.

Drogi

Drogi są mimo że niewystarczające - piękne. Powycinane w górach zachowują jednak naturalny wygląd skał, domy są troszkę odsunięte i ma się wrażenie że jedzie sie wciąż wśród ogromnych dzikich lasów.


Obserwuję też samochody, trzeba by dodać - amerykańskie samochody, tu, wsród tych tysięcy pojazdów nie ma wcale znanych mi samochodów, marki owszem, ale zupełnie inne typy. Nagle dostrzegłem jedyną znaną mi ze starego kontynentu sylwetkę - Ford Fokus :-) Duże wrażenie robią amerykańskie ciężarówki, gdy z poziomu samochodu osobowego widać ogromne toczące się rzędy kół, błyszczacy zbiornik na paliwo, i lustrzane zderzaki. Kierowca zaś gdzieś tam wysoko, najpewniej jednak dumny ze swego pojazdu. Dla kontrastu widzę też rowerzystów, wbrew temu co ktoś mi kiedyś wmawiał, są. Dzielnie sobie radzą, choćby na drogach Connecticut, górzystego, podobnego jak nasze Bieszczady, tylko bliżej oceanu

.

Ocean

.

Ocean

Ocean, żeby się do niego dostać trzeba długo jechać drogą wzdłuż wybrzeża i czujnie wgapiać się na cztery szeregi parkujących aut. Pogoda jest piękna więc jedziemy i jedziemy, aż bolą oczy. Jest wolna dziurka, płacimy za parking, a dostajemy torbę plastikową z napisem że mamy chronić czystość. Pierwszy raz przyszło mi odmoczyć nogi w czymś takim, od Bałtyku specjalnie się nie różni, ale mimowolnie spoglądam czy nad horyzontem nie dostrzegę Europy, nie widzę. Zalegam wiec na piasku i obserwuję mewy, które jak to w Ameryce, dużo większe. Obserwuje też ludzi, z poświęceniem dźwigają ogromne paki, torby, zawiniątka. Na godzinkę plażowania potrzebują całkiem sporych zapasów i wyposażenia. Króluje przenośna lodówka z tygodniowymi zapasami napojów, ale nie mają TV i radia - chwała im za to. Na gęsto upakowanej plaży panuje cisza, szumią tylko fale i skzeczą ptaki i obryzgiwane dzieci.



Dom Doktora

.

Doktor

Wyjazd do USA miał też i nieplanowane zdarzenia i doświadczenia dość orginalne. Dostałem gorączki i poznałem służbę zdrowia w Ameryce. Taka wizyta w ichnim ośrodku zdrowia to szok kulturowy!!! Wchodzę rozpalony goraczką, na dworze (na polu u Was :-)))) ) upał, a tam LODÓWKA, klima na max!!! Kombinuję, że może lepiej poczekam na dworze, bo jeszcze się przeziębię. Siedzę jednak i obserwuję drugiego klienta, jest nim kilkunastoletni chłopiec, położył się pod okienkiem rejestracji i wywala z pudełka zabawki które były w poczekalni. Staram się sobie wyobrazić co by było u mnie w rejonie jakby się komuś chciało poleżeć koło rejestracji, zapewne byłaby to ostatnia rzecz w życiu która mu sie zachciała. Tam zamiast opieprzyć, to się jeszcze do niego mile uśmiechają. - szok!


Pan doktor, skośnooki podobno Polinezyjczyk, przyjmuje w malutkim pokoiczku w którym na środku stoi... KATAFALK!!!! Jeju co robić? Każe mi po schodku na niego wchodzić, siedzi się tak wysoko, dziwno jakoś. Za to w gabinecie nie ma biurka!!! a gdzie by u nas lekarz sie obył bez biurka, a gdzieżby urzędował? Do tej pory wydawało mi się, że co jak co, ale biurko w gabinecie musi być. Doktor popytał, pooglądał, zajrzał do pokoju na zapleczu, wyszedł stamtąd z pakiecikiem w ręku. Dał mi lekarstwa do ręki i już.


W rejestracji dałem pani kartkę z warunkami ubezpieczenia PZU, przeczytała, gdzieś zadzwoniła i jak się dowiedziała co to za ubezpieczenie, to była w takim szoku że kazała sobie pójść bez płacenia.



Lustro rozpakowywaliśmy z trwogą dziwiąc się że nie dzwoni, było jednak całe. Gdybyście Państwo chcieli coś wysłać za granicę polecam się z pakowaniem, gwarancja.