Tunezja
Nie trzeba się pilnować hotelu, zwiedzanie Tunezji jest proste i tanie. Hotel jest bazą wypadową, a dalej hop do taksówki zbiorowej (louage) lub do pociągu i jazda. Problem tylko z autobusami, te są mało przyjazne turystom - są opisane po arabsku i to jest główna przeszkoda. Są też środkiem mniej popularnym i ich sieć jest raczej skromna. Tym razem nawet trochę na siłę, próbowaliśmy zmierzyć się z autobusami miejskimi (podmiejskimi) w Sousse. Sukces połowiczny, wprawdzie udało nam się skutecznie przejechać kilka razy, ale nigdy nie udało się dotrzeć do informacji, jaka jest sieć autobusów, gdzie nimi można zajechać, z jaką częstotliwością kursują. Choć nawet w mieście są biura firmy STS, choć jest nawet strona internetowa www.stsahel.com.tn, choć informacji udzielali nam i kierowcy i pasażerowie. Wiele informacji okazywało się bez pokrycia w naturze. Na przystankach nie ma żadnych kartek z trasą i godzinami, na niektórych są napisane numery lini, ale i to rzadki wyjątek - tak, ze już jest dobrze jak coś da się zidentyfikować jako przystanek, bo w zasadzie nie ma po czym. Cała nasza wiedza to, że 15. można się poruszać między hotelem (wsiadając podawaliśmy nazwę dzielnicy Gzema), a centrum i że jak się ma szczęście to przyjedzie. Wstęp o autobusach jest związany z wycieczka do Hergli (Harqalah). Bardzo polecamy to miejsce dla wszystkich zatrzymujących się w Sousse, bo to dość blisko, kilkanaście kilometrów (jedzie się przez port El Kantaoui), a jest to miejscowość związana z naszą polską historią! Tu w roku 1943 było jedno z lotnisk bojowych Polish Fighting Team - czyli polskich pilotów myśliwców zwanych tez Cyrkiem Skalskiego. Wróćmy jednak do autobusów. W biurze na przystanku autobusów STS, pytaliśmy czy można autobusem zajechać do Herglii. - tak 12, 18. Pomyśleliśmy skoro, aż 2 autobusy tam jeżdżą, to spróbujmy dostać tam się autobusem. Na drugi dzień znaleźliśmy przystanek, gdzie pasażerowie zapewniali, że jeździ tu 12, dodawali, że jeździ do Hergli i że zaraz będzie. Przystanek miał siedzonka to i mile się czekało obserwując ludzi biegających w swoich sprawach, ruch uliczny, okolicę. A czas sobie biegł. To, ze autobus będzie zaraz, to już okazało się nieprawdą, ale prawdą było że w końcu pojawiła się 12. Do autobusów wsiada się z tyłu, a tam siedzi konduktor i u niego kupuje się bilety. Prosimy do Hergli, konduktor mówi, że nie jadą do Hergli. A jaki jedzie? - 12, 18. W międzyczasie konduktor dał znak kierowcy i ten się zatrzymał i wywalono nas z autobusu, pełnych wątpliwości co tam w końcu jedzie.
Autobusy na razie odpuszczamy i zatrzymujemy jedna z żółtych, dużych taksówek kolektywnych i niedługo już jesteśmy w Hergli. Hergla okazuje się małym miasteczkiem, ale niezwykle sympatycznym i czemuś dużo czyściejszym niż inne tamtejsze miasta. Z przyjemnością włóczymy się malowniczymi uliczkami i spoglądamy z góry na mały rybacki port. Włócząc się mijamy grupę starszych mężczyzn w tradycyjnych strojach, przyglądają nam się bacznie, czyżby mieli za złe, że tu po ich kątach kręcą się jacyś obcy? Od tej grupy odchodzi jeden dziadek i idzie w naszą stronę. Porozmawialiśmy z nim trochę, odpytał nas skąd i po co. Chwaliliśmy Herglę, co sprawiło mu przyjemność. O sobie powiedział, że jest rolnikiem i wciąż ciężko pracuje. Pytamy o polskich lotników, czy coś o tym słyszał. Potwierdza, że tak, wskazuje, na północna część miasteczka jako na miejsce lotniska. Nie jesteśmy do końca pewni czy wie coś naprawdę, czy to taki wyraz uprzejmości, że podziela nasze zainteresowaniami. Dziadek wraca do swoich. Gdy jeszcze raz mijamy tą grupę mężczyzn, wszyscy machają do na rękami - zostaliśmy zaakceptowani.
A teraz następne podejście do autobusów, skoro trudno znaleźć ten jadący z Sousse do Hergli, to dużo łatwiej zapewne znaleźć ten jadący z Hergli do Sousse. Spotkani ludzie kierują nas na miejsce skąd: ma jechać autobus i kolejny przechodzień zapewnia, że będzie o 18:00, to niedługo. No nie punkt 18:00 ale trochę po, od strony Sousse pojawia się autobus. Na tablicy widzimy, ze ma podwójny numer 12, 18, teraz dopiero rozjaśnia nam się w głowie. Przy okazji tablica w autobusach jest tylko z przodu i cyfry są niewielkie, a czasem napisane długopisem, nie ma numeru z boku czy z tyłu, nie ma go nigdzie w środku. Zrywamy się by biec do autobusu, ale łapią nas za mankiet i przytrzymują. - Nie nie teraz, autobus pojedzie dalej, zawróci i przyjedzie tu z powrotem. Okazuje się, że wszyscy na placu już wiedzą, że jedziemy do Sousse. Skoro już jednak autobus widzieliśmy to nabieramy pewności co do naszego powrotu i odganiamy kierowcę taksówki który chce nas podwieść do Sousse. Po około kwadransie pojawia się ponownie autobus, ale gdy próbujemy wsiąść, załoga nie pozwala. Mówią, że jest ramadan i teraz wieczorem oni idą jeść, gdybyśmy mieli nie zrozumieć to odgrywają pantominę udając, że wkładają coś do ust i ruszają żuchwami. No dobra - smacznego, ale kiedy autobus pojedzie? - O 22:00 - trochę późno.
Trzeba tu przyznać, że jeden z tych co zapewniali, że będzie autobus o 18:00, widząc naszą sytuację zapraszał nas do domu na posiłek. Wymówiliśmy się. Myśleliśmy, ze przecież zaraz zabierzemy się jakąś taksówką, upierając się przy jeździe autobusem widzieliśmy przecież, że jadą co chwila. Tak, ale Hergla nam pokazała co to znaczy ramadan. Nagle wszyscy się rozeszli, przestały jeździć samochody. Chcieliśmy kupić sobie choć bułke i jakieś picie, ale sklepy których wkoło było pełno wszystkie okazały się zamknięte. Tam tak wiele dzieje się na ulicy, a w jedną chwile tylko myśmy zostali jedni na ulicy w całym mieście. A tu jeszcze zaszło i słońce i zapadła noc. Zrobiło się dziwnie, czekamy nie wiedzieć na co. Po pół godzinie zaczęli pojawiać się ludzie, ale mieli jeden cel, pójść do meczetu. Minęło jeszcze trochę i zaczęły działać kawiarnie i pojawiły się samochody na drodze.
Przejazd taksówką kolektywną (busik w żółtym kolorze z granatowym pasem) na trasie Sousee Hergla kosztuje 2,5 DT za osobę. Taksówki należy zatrzymywać przy ulicy wzdłuż morza w stronę El Kantaoui. Przed Herglą jest jezioro, jak je zobaczycie to po prawej stronie dostrzeżecie (dobrze widoczne z drogi) fragmenty starożytnego rzymskiego mostu.